poniedziałek, 3 września 2012

warsztaty poezji


nie jestem w bliskości tchnieniem. ni żalu oddaleniem.
z piany czarnej niebo me faluje.
gdzieś poza tam i nad teraźniejszością płyną galeony.
jeśli ty czasu przestrogą czymże ja?
strumykiem rześkim
białej kartki odnogą?

panie Andrzeju.
prawie dobrze. a właściwie to nie za bardzo. szczrze mówiąc: fatalnie!
musi pan popracować bardziej nad sensem wiersza niż nad formą.
człowieku! co ty inkarnacja Norwida jesteś?
XXI wiek mamy. hello!!!
a tak serio. o co chodzi w tym wierszu?
bo mnie się wydaje że sobie pan jaja robi ze mnie i z tych warsztatów poetyckich.

nieskazitelny desygnat moczu. wymoszczone jest w tobie złote szambo
i gwiezdna ruja skoczyły ci w prze-łyk słów. parcianego słońca nów.
puste puszki po piwie nie popłyną. a powinny.
sterczą nad tobą jak rumowisko. odstaje jak
róg kartki z Imienia Róży Umberto Eco.
jestem nasączony trucizną. nie czytaj kolejnej linijki.
dupku!

panie Andrzeju.
czyni pan wyjątkowo szybkie postępy jeśli chodzi o wyczucie formy XXI w. ale z sensem jest ciągle źle. generalnie treść sens i jakakolwiek logika ewidentnie jest pana piętą achillesową. wie pan panie Andrzeju kiedyś gdy pana nazwisko będzie wymieniane na jednym tchu z takimi nazwiskami jak Babiński Świetlicki czy Eluard to wtedy czytelnicy wybaczą panu brak treści. będą kochać pana za każdą literkę. ale teraz gdy jest pan panem Andrzejem z Bytowa powinien pan zwrócić wiekszą uwagę na komunikatywność i szansę odczytania pana tekstu z tzw. zrozumieniem. proszę zwrócić uwagę że życie nasze składa się raczej ze zwyczajnych zdarzeń. no chyba że jest pan strzelcem wyborowym złapanym przez wkurznych Afgańczyków. nie sądzę jednak żeby tak było. był pan dzisiaj na mieście? co pan tam widział? tramwaj jechał? matka z wózkiem pana ominęła? jaką minę miała? wygądała na szczęśliwą? a może widział pan jak padał deszcz? i gdzie te krople spadały? na liście asfalt a może na pana blaszany parapet? no chyba że u pana nie spadają. to z góry przepraszam. pofantazujmy nawet! czyli to co pan lubi najbardziej!
może jakiś samochód  który miał konkretną markę bo był fiatem punto ochlapał dziewczynę dajmy na to w różowym palcie? i co ona ma teraz zrobić? a może ona idzie na rozmowę w sprawie pracy? albo zauważył pan jak sikorki u sąsiada obsiadły wywieszoną słoninę. i to się nagle panu kojarzy z dzieciństwem gdy wesoła zgraja dzieciaków zasiadała do stołu nad jednym parującym grankiem ugotowanej kaszy.
jednym słowem panie Andrzeju proszę pisać o normalnych rzeczach które zazwyczaj przydarzają się zwyczajnym ludziom! takim jak ja i pan panie Andrzeju. nie polecam pisania o gwiezdnych rujach co skaczą mi w prze-łyk. serdecznie pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów na drodze poetyckich zmagań. aha! i proszę nie czytać ostatniego zdania.
sam jesteś dupkiem buraki idź lepiej sprzedawać na targu a bezdźwięczny szept aniołów (tj. poezję) zostaw poetom buraku.

nad burakami jesienne chmury
pierwsza kropla nie może spaść
parapet -  drewniana jaźń jakby nie czeka
Arielu Arielu! twój szept o wiele za wysoko.

4 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba. Czy mogę także wysłać wiersz swój do analizy, polepszenia? Bo chciałem go napisać dla dziewczyny - Laury ale tak, żeby był dobry. Ten wiersz. Hm? To niech Pan poda adres pocztowy jeśli Się Pan zgadza. A Jeśli nie to niech Pan się jednak zastanowi nad prośbą mą. Bo to szkoda by była dla ludności całej by poetę młodego stracić na początku i go zniechęcić niesłusznie.
    Z wyrazami poetyckiej jedności i poparcia - Gabriel l.43 z Bytowa (sąsiad z góry Andrzeja)

    OdpowiedzUsuń
  2. Drogi Gabrielu z Bytowa! Po pierwsze nie ja byłem guru tych warsztatów poetyckich. Po drugie: uczenie kogoś pisania poezji, to tak trudne i karkołomne zadanie jak uczenie życia; a mówiąc jeszcze inaczej można kogoś nauczyć pisania, jeśli równocześnie uczy się życia (np. taką zasadą kierowano się w średniowieczu, gdzie był mistrz uczący przede wszystkich sztuki wartościowego życia a niejako przy okazji jakiegoś konkretnego fachu). Po trzecie: ten wpis jest właśnie swoistym paszkwilem na tego typu warsztaty, za które pewne guru poezji biorą niezłą kasę. Po czwarte: proszę pozdrowić sąsiada pana Andrzeja z Bytowa. P.S. Jak tam jego nowo zaczęty poemat? Miał mi wysłać pierwsze dwadzieścia stron...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę nic Panu wysłać bo gdy gościłem w Hotelu Luna w Znanym Panu Mieście (daleko od Bytowa)to jakiś czarny liść spadł mi z sufitu (serio!) wprost na poemat i szlag wszystko trafił. No centralnie zapaćkane i nie-do-odzyskania.
    Czy to ZNAK był ??? Jak Pan sądzi?
    A co kasy to się dogadamy. Może jakąś promocję jesienną by Pan zrobił, hę? Hehehe.
    To żart był taki.




    PS: A Laura to dziwna jakaś ostatnio jest, z kosmosu jakby. Chyba ją rzucę. Więc prośba o wiersz dla niej nieaktualna chwilowo. Ale inny czemu nie. Wszak warto myśleć o przyszłych pokoleniach i coś im zostawić do analizy w szkole. Czyż nie?

    Z poważaniem.
    Gabriel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Panie Gabrielu!
      Radziłbym uważać na czarne liście, szczególnie jak spadają do zupy. Pan miał szczęście, że na poemat spadł. W ostatecznym rozrachunku zapaćkany poemat jest niczym w porównaniu z rosołem. Na hotele sieci "Luna" też radziłbym uważać, trafia się tam zazwyczaj po śmierci nie wiedząc, że to po śmierci i stąd całe zamieszanie, które w tych budynkach osiąga swoiste apogeum kosmiczne. Dziwne, że Pan tam trafił - wnioskuję zatem, że jest Pan po śmierci, znaczy się umarł był Pan. Jak tam Panu jest? Laurę radzę rzucić, myślę, że jest ona w Pana umyślę czystej próby iluzją. Życzę sukcesów na wyboistej drodze pośmiertno-literackiej oraz tradycyjnie pozdrawiam!

      Usuń