dotyk bezobjawowy hologramem skóry
brak śladu na skafandrze
brak zapachu bzu potu błysku żyroskopu
rzuceni są w pochodnię gwiazd
na liście istnień ona jest bezdźwięczna
z odnóży dzwonków wyrwanych spod czaszki
powstaje kopiec sferycznie oszklonych szeptów
lewiatan pełznie wzdłuż czarnobiałego ściegu
ta klawiatura jest bez skóry
kobieta kurczy się w bezoktanowej fali
kryje się w bliskim rozmiarze dalekiego muśnięcia
potwór gra
pod jego lepkimi opuszkami
chrzęści jej srebrny opiłek
młoteczki z filcem
uderzają w dźwiękształtną łzę
anonimowość gwarantowana
ona przycina mu diamentowe macki
w zamian za to
dziki bluszcz owija jej cyrkonie
poniedziałek, 30 stycznia 2012
model wszechświata mieści się w akwarium
nie ma tu galaktycznych mandali
przestrzeni zakrzywionej
w kindżał siódmego wymiaru
czarne dziury kropki flamastra na tekturze
gwiazdy złoty brokat za pięć złotych
nie widać ludzi zwierząt miast samochodów
ziemia niebieski koralik zerwanego naszyjnika
zwiędły księżyc na szklanym dnie wciąż świeci
sztuka dla sztuki Mars z Jowiszem sklejony
czwarty jeździec zdarł skrzydłem Mleczną Drogę
normalnie apokalipsa
przyśnił mi się PAN BÓG długie jasne włosy
gwiaździsta toga i dzika orchidea wyrastająca prosto z dłoni
siada przy moim modelu i tako rzecze:
podoba mi się
tylko tyle
jak na PANA BOGA wydało mi się to trochę mało
ale gdy zaraz potem
zniknęły dwa wszechświaty
mną rozdzielone
uznałem że to
taki boski trik
Bóg nie uczynił niebios na swoje podobieństwo, ani księżyca, ani słońca, ani piękna gwiazd, ani nic innego, co można znaleźć w stworzonym wszechświecie. JEDYNIE TY jesteś uczyniony na podobieństwo tego, którego natura jest poza zrozumieniem. TY SAM jesteś podobieństwem wiecznego piękna, naczyniem szczęścia, wizerunkiem prawdziwego światła. Jeśli zwrócisz swój wzrok ku niemu, staniesz się jak On, imitując tego, który świeci poprzez CIEBIE, którego chwała jest odzwierciedlona w TWOJEJ czystości. Nic we wszechświecie nie dorównuje TWOJEJ wielkości. Wszystkie niebiosa mogą się ukryć w dłoni Boga, ziemia i morza mieszczą się w zakamarku jego ręki. I choć On jest tak wielki, że może uchwycić całe stworzenie jedną ręką, to jednak TY możesz go objąć całego. On mieszka w TOBIE, a przecież nie jest tam za ciasno temu, który przenika całą twoją istotę (...).
--- Grzegorz z Nyssy ---
niedziela, 29 stycznia 2012
punkt widzenia spadającego pocisku. struna łaknąca Dłoni. nigdy nie widzi jak rzeźbi w deszczu własny kształt. zamyka parasol. wymienia powieki na motyle. jest jak puls skroni pod wszystkimi gatunkami szarości. domalowuje im barwny cień. z zazdrości. takie umowne położenie sensu względem dziobu tukana. smak Bytu jak smak pieczarek. przy odpowiednim natężeniu każda smakuje inaczej. teraz ustawia kramik z zabawkami. wyblakłe cienie na znikającej ścianie. stworzony dla Piękna. zawsze coś więcej niż nic. zawsze Ktoś więcej niż on sam. mimowolna kontemplacja krajobrazu. tuż przed. świst UGM-109.
wtorek, 24 stycznia 2012
gdy uderzy w ciebie Światło.
zamkniesz czy rozwiniesz źrenice? czy wiesz że płoną tylko cienie? znikają matryce powtórzonych błędów? jak chcesz ocalić hologram serca? czy masz odwagę unieść gwiazdy w dłoniach? jesteś gotów żyć widząc Trzech Nieskończonych? jesteś gotów umrzeć by nie widzieć siebie? w ile światów uciekniesz by Mnie nie spotkać? nie niepokoi cię pojęcie nieskończoności zamkniętej?
zamkniesz czy rozwiniesz źrenice? czy wiesz że płoną tylko cienie? znikają matryce powtórzonych błędów? jak chcesz ocalić hologram serca? czy masz odwagę unieść gwiazdy w dłoniach? jesteś gotów żyć widząc Trzech Nieskończonych? jesteś gotów umrzeć by nie widzieć siebie? w ile światów uciekniesz by Mnie nie spotkać? nie niepokoi cię pojęcie nieskończoności zamkniętej?
[...] w moim Imieniu chronią się ptaki i pamięć Błękitu. ale nie jestem blue screenem Systemu. nie zgniatam świetlistą stopą digitalnych Fiołków. przeskakuję białe dziury Aksjomatów. ale podziwiam ich sprężyny. pozwalam ci oddychać nawet w głębokim cieniu. ale nie jestem bez zapachowym eliksirem. Buduję niemożliwe i możliwe na Jednej obręczy. ale to nie taniec płytkiej i głębokiej warstwy Formy - nie Jestem pozbawiony gestu. wdycham i wydycham Znaczenie jak twój duch. czy pomyślałeś kiedyś z ilu myśli utkany jest wszechświat z którego wykluwa się czerwona mrówka? ty również nie powstałeś z recyklingu Ważniejszych celów. twoje molekuły mogą Śpiewać. świerszcz na Ramieniu wobec milczącej otchłani [...]
sobota, 21 stycznia 2012
chodź i zobacz
fale muszą dopłynąć do jakiegoś brzegu
łaskotanie bosych stóp
lepsze od wyemitowanych wszechświatów
równolegle?
a może raczej oddzielnie?
twoje gwiazdy
skrzą się chłodnym szmaragdem
Ten który trzyma bukiet niezapominajek
nie rozbija grubych szkieł
gdy nie chcesz słyszeć widzieć i czuć
całą wieczność można uciekać
jak pająk
wysnuwać srebrną nić niezliczonych wymiarów
zaplatać warkocze
rozpylać przestrzeń
i być coraz dalej
od Tego, który Jest Najbliżej
pomiędzy myślą a oddechem
fale muszą dopłynąć do jakiegoś brzegu
łaskotanie bosych stóp
lepsze od wyemitowanych wszechświatów
równolegle?
a może raczej oddzielnie?
twoje gwiazdy
skrzą się chłodnym szmaragdem
Ten który trzyma bukiet niezapominajek
nie rozbija grubych szkieł
gdy nie chcesz słyszeć widzieć i czuć
całą wieczność można uciekać
jak pająk
wysnuwać srebrną nić niezliczonych wymiarów
zaplatać warkocze
rozpylać przestrzeń
i być coraz dalej
od Tego, który Jest Najbliżej
pomiędzy myślą a oddechem
piątek, 20 stycznia 2012
czwartek, 19 stycznia 2012
nie obiecuję landrynek
ale
gdy się poruszysz
i odepchniesz rubinową pustkę która udaje Boga
rozmazane piksele start
przestaną się szczerzyć
i wdzięczyć
niczym tajne bozony
Stephena Hawkinga
które miały być dowodem na nieistnienie Istniejącego
odkryjesz
że
to tylko uciekające rozmycia chwil
dalej już tylko wieczność
lot w kierunku plus nieskończoność
i brak rozmazanych twarzy
ale
gdy się poruszysz
i odepchniesz rubinową pustkę która udaje Boga
rozmazane piksele start
przestaną się szczerzyć
i wdzięczyć
niczym tajne bozony
Stephena Hawkinga
które miały być dowodem na nieistnienie Istniejącego
odkryjesz
że
to tylko uciekające rozmycia chwil
dalej już tylko wieczność
lot w kierunku plus nieskończoność
i brak rozmazanych twarzy
środa, 18 stycznia 2012
pływamy w świetle
tylko dlatego, że skrzydła płetwy
oraz inne całki ciała
mamy z cienia
rodzaj pierwiastka z minus nieskończoności
wspinamy się po fotonach
jak po rozżarzonych węglach
obudzeni w środku transu
zwanego rzeeczywistością
imitujemy skok promieni w bok
czy to na wskutek złośliwych akapitów
czy też pauzy generalnej
nie oswoiliśmy gwiazd
nie spętaliśmy ich ramion
nadal jesteśmy ontologicznymi stroboskopami
niektórych to nawet bawi
wtorek, 17 stycznia 2012
gdyby światłość nie miała imienia
nie miałaby też oblicza
oblicze nie miałoby oczu
a oczy źrenic
to że Jego dłoń jest wystarczajaco niedostępna w jej transcendencji
i niewystarczająco dotykalna w jej immanencji
nie czyni z Niego nieuchwytnej smugi metafizycznej
Jego dłoń była również przebita
proszę nie mylić
swej jaźni z bytem absolutnym
źrenicy ze światłem
miłości z grą jednego w dwa
nicości z nieskończonością
chrześciajństwo to nie sterowniki
do hardwaru ludzkiej duszy
a upadłe anioły nie były i nigdy nie będą
filantropami o melancholijnym usposobieniu
nie miałaby też oblicza
oblicze nie miałoby oczu
a oczy źrenic
to że Jego dłoń jest wystarczajaco niedostępna w jej transcendencji
i niewystarczająco dotykalna w jej immanencji
nie czyni z Niego nieuchwytnej smugi metafizycznej
Jego dłoń była również przebita
proszę nie mylić
swej jaźni z bytem absolutnym
źrenicy ze światłem
miłości z grą jednego w dwa
nicości z nieskończonością
chrześciajństwo to nie sterowniki
do hardwaru ludzkiej duszy
a upadłe anioły nie były i nigdy nie będą
filantropami o melancholijnym usposobieniu
poniedziałek, 16 stycznia 2012
a gdyby podniosła je z ziemi?
[tak jak wpadł na to Sir Isaac N.]
czy wąż byłby stonogą?
a nam odjęto by tylko jedno skrzydło?
[prawdopodobnie trzymając się za ręce wciąż moglibyśmy latać]
osty byłyby równie piękne jak róże?
a rodzenie dzieci byłoby większą rozkoszą niż płodzenie?
i pytanie najważniejsze:
czy Eden byłby bliżej, niż nasze obolałe serce?
piątek, 13 stycznia 2012
gdzieś zdarzył się
horyzont umknął jak cień przeliczalny na ląd
i błaganie
nie był pastelowym brezentem lub czyimś snem
zrodził się pod opuszkami kamieni
prześwietlony błysk w głębi wegetującej źrenicy
kapitulującej skóry
zaistniało muśnięcie
przesterowane fioletem gnu
w locie
rozwidlenia Oriona snują łzy i przypuszczenia
od kiedy czas przypomina bardziej bursztyn
i elektroniczne oko
wszystkie mątwy mącą mandale
linie zakłócane szyfrem
ktoś kiedyś podpali całą makulaturę
pojęcia ustąpią dotykowi
uwierz mi
tu chodzi o coś więcej niż nomenklatura bezimiennych
w pewnych imionach i ich formalnej niemocy
jak w nierejestrowalnych muśnięciach
skryła się Wszechmoc
horyzont umknął jak cień przeliczalny na ląd
i błaganie
nie był pastelowym brezentem lub czyimś snem
zrodził się pod opuszkami kamieni
prześwietlony błysk w głębi wegetującej źrenicy
kapitulującej skóry
zaistniało muśnięcie
przesterowane fioletem gnu
w locie
rozwidlenia Oriona snują łzy i przypuszczenia
od kiedy czas przypomina bardziej bursztyn
i elektroniczne oko
wszystkie mątwy mącą mandale
linie zakłócane szyfrem
ktoś kiedyś podpali całą makulaturę
pojęcia ustąpią dotykowi
uwierz mi
tu chodzi o coś więcej niż nomenklatura bezimiennych
w pewnych imionach i ich formalnej niemocy
jak w nierejestrowalnych muśnięciach
skryła się Wszechmoc
czwartek, 12 stycznia 2012
aniołowie nasłuchują melodii
spirali zamkniętych nieskończoności
ciało ludzkie jest wysublimowanym skafandrem duszy
wrzuconej w bardzo przekonujacą lecz ostatecznie pozorną
przestrzeń Nieobecności Boga
kwanty to sposób na nieprzedawkowanie rzeczywistości
lub tego, co za nią uchodzi
kwanty dają opowieść
skok? na huśtawce? czy samobójstwo?
dowiesz się tego dzięki kolejnej paczuszce kwantów
dlaczego ludzi bardziej fascynuje odpowiedź na pytanie “jak?”
niż “dlaczego”? - moja pierwsza teoria na ten temat brzmi tak: ludzie wolą odpowiedź, którą sami stworzą (wybiorą z wielkiej zupy kwantowej), niż zwrócą się do Tego, który dał im ten wybór i Jest Cały Odpowiedzią na pytanie “dlaczego?”
hipoteza łaski przy ich pojmowaniu kreatywności jest nie do przyjęcia, nie wiedzą, że ona swą potęgą obejmuje WSZYSTKO - poszukiwania, wybory - tj. odpowiedzi na pytanie “jak?” oraz odpowiedź na pytanie “dlaczego?” - Czy nie widzicie tego, że jedno od drugiego jest zależne? Między jednym a drugim toczy się nieustanny dialog i pojedynek o duszę? Naprawdę tego nie widzicie?
wtorek, 10 stycznia 2012
deszczowa glazura wtorków
oraz pięciolinie zmysłów ciszą potargane
krew papużki i kłoda przeistoczenia
miło mi poznać
dosypują do źrenic
uczuciowy arszenik
od tego się nie umiera
co najwyżej wyskakuje filozoficzny pryszcz
na szczęście mija moda
na kalambury obłąkanych poetów
oraz rymy nadwrażliwych buldożerów
loop żyje własnym życiem [w uszach]
w przekątnej optyce grosika
zgrzytają generatory celów
komu obrożę karłów? komu?
ostrokątne niebezpieczeństwo
w królestwie niewidocznych przecinków
poniedziałek, 9 stycznia 2012
zanim stąd zniknę
i w dzwonie ciszy
owinięty pergaminem galaktyk
wymknę się z pełznących poematów
snów rdzawych szeptów
a serce niespokojna mewa
wyjęczy biel skrzydłami
wyśpiewam wyszepcę
gdy drzazgi słów spadają
pieśń o milczącym Logosie
mam tylko jazgotliwe znaczenia z przeciętym językiem
a sam utkany jestem z Jego milczenia
mętna surowica praw i brak powietrza
tak mało miejsca pomiędzy młotem gwoździem i uderzeniem
gdy drzazgi słów spadają
jesienią wyciągam je z rąk oczu i krtani
może nawet uwierzyłbym że są piękne
gdyby im nie brakło głębi i ostrości
gdy drzazgi słów spadają
mam tylko rozproszone litery
ślady martwej jaszczurki na parzącym piasku
i mienię się niezmiennie - jak morze - zmiennymi imionami
gdy drzazgi słów spadają
jestem asylabicznym owadem
z pokrętłem na rubinowym pancerzu
chyba nikt już nie szuka szyfru prócz Niego
gdy drzazgi słów spadają
Logos przechodzi bez początku i końca
bez namierzalnych sekwencji
sens ostateczny
wciąż i na wieki
otwarty
[nie mylić z "rozmyty"]
i w dzwonie ciszy
owinięty pergaminem galaktyk
wymknę się z pełznących poematów
snów rdzawych szeptów
a serce niespokojna mewa
wyjęczy biel skrzydłami
wyśpiewam wyszepcę
gdy drzazgi słów spadają
pieśń o milczącym Logosie
mam tylko jazgotliwe znaczenia z przeciętym językiem
a sam utkany jestem z Jego milczenia
mętna surowica praw i brak powietrza
tak mało miejsca pomiędzy młotem gwoździem i uderzeniem
gdy drzazgi słów spadają
jesienią wyciągam je z rąk oczu i krtani
może nawet uwierzyłbym że są piękne
gdyby im nie brakło głębi i ostrości
gdy drzazgi słów spadają
mam tylko rozproszone litery
ślady martwej jaszczurki na parzącym piasku
i mienię się niezmiennie - jak morze - zmiennymi imionami
gdy drzazgi słów spadają
jestem asylabicznym owadem
z pokrętłem na rubinowym pancerzu
chyba nikt już nie szuka szyfru prócz Niego
gdy drzazgi słów spadają
Logos przechodzi bez początku i końca
bez namierzalnych sekwencji
sens ostateczny
wciąż i na wieki
otwarty
[nie mylić z "rozmyty"]
sobota, 7 stycznia 2012
słońca w soplach
kwarki rosy strącone
stracone we wschodach
jasny i skąpany w ciele wiersz - całun
pierwszy i ostatni poruszyciel krtani
w trójdźwięku świerkowego pudła
idealnie pomieszany zapach śmierci i żywicy
mleczna droga
w słonych pnączach ust
jej blask i bluszcz
uporczywe odnogi słów
myślniki owady starodruki porastające świt i deszcz
Ty jest wewnątrz ja
między cukrowymi kłami
między skórami tęczowego boa
narastające wymiary
ślepych nieskończoności
jak wytłumaczyć
bezwład galaktycznej baletnicy?
uczę się stąpania w pustce boso
flamenco na śniącym mchu
z przemalowanymi koralikami De-eN-A
a ta bezdenna i bez tchu
róża zakwitającej mgławicy
tańczy gdy ja gdzieś tam niesłyszalnie usycham
czwartek, 5 stycznia 2012
środa, 4 stycznia 2012
Nikt nie dostaje się do nieba bez walki. Nie ma głębokiego pokoju ducha "którego świat dać nie może" bez przyjęcia daru Ducha Świętego. Tylko dusza oczyszczona w ogniu Bożej Miłości może przyjąć Jego dar, a samo oczyszczenie nie jest duchową idyllą, czy pobożną sielanką - często bywa niezwykle intensywnym zmaganiem ze swym grzechem i wszelkimi skłonnościami do złego. Z całą pewnością to nie od Boga pochodzi duch, który kusi współczesnych ludzi (wrażliwych na świat ducha, kochających medytację, "czujących" obecność głębszych wymiarów rzeczywistości) "duchowością" charakteryzującą się postawą nie stawiania oporu. Nigdy, niczemu i nikomu. Tak można uzyskać efekt fałszywego pokoju, który może przekonuje intelekt, ale serca, czy głębi człowieka nie jest w stanie oszukać. Gdzieś w głębi ducha jest to ogromne nienasycenie i wzbierający niepokój, który jest oczywiście, bardziej lub mniej skutecznie tłumiony racjonalnymi argumentami. Po co walczyć ze złem, skoro tak naprawdę jest ono jedynie iluzją wynikającą z lęku? Ten ostatni, z kolei, bierze się z braku wiedzy o naturze wszystkiego? I tak stopniowo dochodzi się do wniosku, że to każdy emocjonalny, czy duchowy dyskomfort w człowieku jest czymś negatywnym, niż wyobrażone "zło z kopytami i rogami". Uważa się, że to właśnie negatywne emocje, które powstają w procesie walki duchowej zaburzają idealną harmonię wszechświata, dlatego należy je całkowicie wyeliminować. Oto misternie skonstruowana przez szatana pułapka dla tych wszystkich, którzy mają się za "oświeconych". Uważając się za elitę, ludzi wprowadzonych w wyższe prawdy duchowe, którzy mieli odwagę porzucić chrześcijańskie bajki (o Bogach-starcach na tronach i czyhających na ludzi diabłach z kopytami) kompletnie nie zdają sobie sprawy, że wkroczyli na bardzo niebezpieczną drogę. Taka postawa może ich skutecznie zablokować na przyjęcie rzeczywistego, Bożego pokoju, bez którego nie można poznać prawdziwego Oblicza Miłości Miłosiernej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)