piątek, 13 lipca 2012

osamotniony neuron



pisanie scenariusza do filmu dokumentalnego to artystyczno-intelektualne (z przewagą artystyczno) salto mortale. wiszę w powietrzu wygięty do tyłu w charakterystyczny pałąk i nie wiem kiedy jak oraz na co opadnę roztrzaskując się lub też przeżyję upajając się burzą oklasków.
standing ovation
kierownik produkcji chce mieć jasne wytyczne. rozumiem go. sceny. inscenizacje. lokalizacje. wnętrza. scenografia. rekwizyty. gdzie jakie ile?
nie znam odpowiedzi.
to znaczy znam ale są tak mętne że w zasadzie nie są.
nie wiem.
jak pan reżyser i scenarzysta może nie wiedzieć? ano może.
scenariusz filmu dokumentalnego nie powstaje tak jak scenariusz filmu fabularnego. nie ułożę sobie całego świata zgodnie z mą uprzednią wizją. to znaczy w jakiejś części ułożę ale i tak kilka nieoczekiwanych wypowiedzi - ba! kilka słów - wywraca cały ten piękny konstrukt do góry nogami. i tutaj scenarzyści i reżyserzy dokumentu [zazwyczaj to dwoje w jednym] dzielą się na dobrych dokumentalistów oraz złych dokumentalistów.
dobry dokumentalista to taki który akceptuje że konstrukt upada. wprawdzie tygodnie może nawet i miesiące ślęczenia nad kilkoma stronicami scenariusza bierze w łeb ale rzeczywistość - tj. ten zupełnie nowy i chropowaty krajobraz faktów w jakiś sposób wynagradza ten żal. bowiem zaobserwowane życie zawsze jest dla niego atrakcyjniejsze niż jego zgrabna gładka i symetryczna wizja która ma się nijak do zaistniałych faktów.
zły dokumentalista idzie na wojnę z faktami.
wizja wydaje się atrakcyjniejsza. dla niego dokument to brutalna sztuka zapanowania nad chaosem życia która jak wszyscy dobrze wiemy jest materią zbyt barwną zbyt wielowymiarową zbyt krzykliwą zbyt prostą zbyt nieuchwytną... ryba która złośliwie namydla swoje łuski.
zatem scenariusz filmu dokumentalnego to właściwie idea w nieustannym interaktywnym procesie. jej najbardziej naturalnym środowiskiem jest wnętrze głowy tegoż scenarzysty-reżysera a nie zapisana kartka papieru.
ale chyba coś musimy wiedzieć TAK? o czym to właściwie jest film?
zawężanie - selekcja - wyodrębnienie. przecież można powiedzieć że to nie jest film o pingwinach Indianach drapaczach chmur samolotach proszkach do prania. a jednak można!
tylko po co?
mam ochotę wtedy zaprosić wszystkich do wnętrza swej głowy jak do muzeum.
proszę wycieczki za tymi szklanymi gablotami znajduą się jeszcze nieukształtowane do końca idee. proszę nie dokarmiać ani też nie stukać w szybkę.


czasem ten osamotniony neuron potrafi zaskoczyć samego siebie.

wtedy rodzi się myśl. idea. sztuka zadziwiania samego siebie powinna mieć osobną dyscyplinę w para para para olimpiadzie - dla scenarzystów-reżyserów filmów dokumentalnych.

6 komentarzy:

  1. Podoba mi się idea zaglądania do czyjejś głowy niczym do muzeum, i bynajmniej nie byłoby to Muzeum Faktów. :)
    P.S. Marku, błagam zrób coś ze swoim blogiem. To jakiś koszmar go czytać (i nie chodzi o jego treść a tę udziwnioną formę interaktywną), a komentarze dodawać to jakaś wyższa szkoła jazdy!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy jak na złość, mi się podoba ta interaktywna forma bloga. Jest jakoś tak bialutko, czyściutko i coś się przesuwa, wysuwa, rozwija, znika, zanika, przechodzi niżej... generalnie bardzo mi się ożywił blog po zmianie na tę interaktywną wersję :)
    Nie mam jednak pojęcia o co chodzi z tymi komentarzami. Nie mam też zamiaru utrudniać czytającym dodawanie komentarzy do postów. Zastanawia mnie tylko gdzie tkwi błąd i czy można go jakoś rozwiązać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pogrzebałem w ustawieniach i zmieniłem w opcji "kto może komentować" na "każdy użytkownik anonimowy". Może to coś da. Prosiłbym o sprawdzenie, czy coś dało i wpisanie komentarza w stylu. "Hej! Ale fajny blog, będę tu zaglądał, albo coś..."

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Taki ładny i długi komentarz napisałem...
    i mi zjadło...

    OdpowiedzUsuń
  5. To ja - Anonimowy z Prudnika.
    Potwierdzam niniejszym, że DA SIĘ WPISAĆ KOMENTARZ ANONIMOWO !!! :)

    A po telefonicznej rozmowie z Markiem czuję się powołany do zaapelowania do Was, czytelników: Komentujmy, gdyż Marek cierpi w milczeniu.
    Fakt, to nie fair.
    Jak ci koleżanka w pracy pokaże "nową, różową bluzeczkę na ramiączkach" to nie możesz odejść bez słowa. Dobre wychowanie nakazuje COŚ powiedzieć. "Super", "WOW!", "ślepa jesteś?", "wyglądasz w tym jak niemiecki emeryt", "grzeje mnie to".
    Komentujmy więc. Bo On tu się otwiera.

    I.

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonymusie z Prudnika! Ja nic nie mówiłem o cierpieniu w milczeniu :)Inaczej to zupełnie ująłem...

    OdpowiedzUsuń