w środku ziemi jest Łza. rezonująca
Ofelia. śpiewają też garby. jęczą różowe bańki z misternymi konstrukcjami
światów. po co szkieletowi
ość? to tak jakby nucić pustkę między pięcioma liniami. szafir uwiera
w bucie. czekam aż wyjęczy serenadę. taki supełek końca promienia. poszarzały firanki na Riwierze. w drinku znajduję peta w kształcie trójmasztowca. czy pan jest ojcem tych zahukanych
koncepcji? nie. ja tylko asystowałem.
pokochałem te niebieskookie niemowlę. packą na muchy burzy drapacze z kart
tarota. przyszłość jest już w Teraz. słyszysz trąby? lawiny zastygłych chwil
zsuwają się z jasnych
Szczytów. oczywiście. wszystko ma racjonalne wyjaśnienie
oprócz tego co wyjaśnienia nie ma. muzykalność płynnego jądra ziemi
można porównać z rezonującym Be Or Not Be Makbeta. dla starożytnych muzyka sfer nie była abstrakcyjnym zbytkiem. oni ją
naprawdę słyszeli. w dniach głosu siódmego anioła gdy będzie miał trąbić misterium Boga się dokona. apokalipsa to nie horror klasy B. happy end = happy
beginning. potem dokładne ważenie. cogito ergo sum. amo ergo sum.
ciężarki myśli. ciężarki miłości. tego ostatniego nie można podrobić.
obyś był cięższy od własnego
tchnienia.
... "obyś była cięższa od własnego tchnienia" - od dziś moja poranna modlitwa... :)
OdpowiedzUsuń