czwartek, 4 listopada 2010

Strażnik śpiącego logosu


pełzam w dzwonie ciszy
gdy serce parzy tłumię uderzenia
czasu
jak brudna szmata
rdzą zgrzytam tak mało powietrza pomiędzy 
młotem mięśniem
i gwoździem

jestem strażnikiem śpiącego
logosu
pajęczynowe katedry
obrastają żłobek całymi nocami wyciągam
drzazgi z rąk ciała
i oczu

karmię snami kałamarnice
cicho 
opadające 
na
dno

studni
nie nakarmią mną
rekinów które wciąż mi się mylą z delfinami

kuśtykam
w koleinach chropowatości głosu
owad 
z rubinowym pokrętłem na pancerzu

kto chce znaleźć szyfr?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz