wtorek, 2 listopada 2010

"Mi płacą do osiemnastej" - W Dzień Zaduszny na Cmentarzu Zasłużonych Wielkopolan

Dzień zaduszny. Płynę jak natchniony między czerwonymi i białymi światłami. Ten zbieg kolorów zniczy z narodową flagą tylko  wzmacnia we mnie poczucie zasłużenia bycia tutaj tych patriotów, którzy tu są. Wdycham więc całym sobą jedyność tej chwili. Dopływam do krzyża. Tutaj robię modlitewny przystanek. Zimno jak w psiarni, ale co tam, ściągam czapkę, żeby odmówić modlitwę za zmarłych z należytym szacunkiem. Jestem na drugim: "Wieczny odpoczynek racz im dać Panie", gdy narastający szelest liści na alejce każe przerwać mi w myśli modlitwę i obrócić głowę. Pan z identyfikatorem i z latarką w ręku idzie tak, żeby przypadkiem nie został apercypowalny.
- Co pan tu spać chce? - w jego głosie bardziej przebija się osobisty i emocjonalnie zaangażowany, niż urzędniczy ton.
- Nie, ja tutaj... wie.. pan - dukam zaskoczony w ogóle takim pytaniem w takim miejscu i o tak szczególnym czasie - Dzień zmarłych, to modlę się...
- Na bramie napisane! Do osiemnastej. A którą mamy? Minuta po! Mi panie płacą do osiemnastej.
Zdurniałem.
- Pan wybaczy, ale ja właśnie próbuję odmówić modlitwę w ten szczególny dzień.
- Szczególny, nieszczególny, cmentarz jest do osiemnastej! Mam tu pana zamknąć?
W pierwszym odruchu chciałem stanąć pod krzyżem jak kołek i z nienależytą wściekłością domówić moją modlitwę, ale szybko doszedłem do wniosku, że chyba jednak nie o to chodzi. Biorąc jeszcze pod uwagę ostatnie ekscesy z krzyżem w roli głównej postanowiłem udać się pokornie w kierunku bramy. Naciągnąłem czapkę na uszy i nerwowym krokiem udałem się do wyjścia. Tym razem nie można tego było ująć słowem: "popłynąłem".

1 komentarz: