czwartek, 4 listopada 2010

Po Prudniku chodzę

Waldkowi i Ewie Jocher


po Prudniku chodzę
tym moim zwiędłym wszechświecie przy straganach
księżycowym krokiem
po kocich łbach - - - spaceruję
jak po twarzach
markotnych starców - - - struny mandoliny trącane bez
rąk
poruszane kręgi próżni - - -
tylko samymi ustami
taki radosny lament w żałobnym tańcu muz i much
tuż nad straganowymi baldachimami


zwołałbym tu wszystkie gwiazdy
ustanawiając centrum nowego wszechświata
dużo dużo fajerwerków szczerej jak śmierć szarości
i codziennie obowiązkowe parady
wypłowiałych duchów


to nic
że bezbarwne papugi nie śpiewają
nic
że nawet nie istnieją - - - gotów jestem
pożyczyć im


dziób głos kolor i pióra
nawet byt zawsze można jakoś nadrobić
gorzej jest z chceniem
tą śliską
sczerniałą rybą co kiedyś była złotą


księżycowym krokiem
po Prudniku chodzę


tym moim zwiędłym
kochanym wszechświecie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz