wtorek, 17 lipca 2012

Wypisy ze starych dzienników: 05.05.1995

Mała zmiana nastroju... taki impuls.

Pisałem dzienniki przez długi, długi czas. 
Właściwie oprócz mnie i Pana Boga nikt ich nie czytał. Długo dojrzewałem do decyzji, żeby pokazać je innym, choćby w małych fragmentach. Jakby nie patrzeć upublicznianie swych pamiętników to rodzaj wysublimowanego ekshibicjonizmu. Obnażanie "miejsc intymnych", nawet jeśli tym "miejscem" jest ukryta dusza, zawsze będzie się wiązać z pewnym ryzykiem. Mianowicie, ujawniona intymność może zostać nieuszanowana. Moje dzienniki to zapis zmagań z samym sobą. Czasem groteskowych a czasem dramatycznych wewnętrznych dialogów, których echo można usłyszeć w mej debiutanckiej powieści (a propos książka wciąż czeka na jakąkolwiek reakcję wydawnictw). To trudny i zarazem niezwykły dialog z Panem Bogiem. Raz jest to krzyk bezsilności, innym razem krzyk radości, wszystkie gamy człowieczych nędzy i uniesień. To również modlitwy, wyszeptane, wyśpiewane... słowa pokorne i niepokorne, chwile pasjonujących poszukiwań w świecie ducha, a także dni stagnacji, miesiące udręki i lata cichych, niewidzialnych śmierci. 
Kiedy dziś je czytam, to sam się dziwię, że są to moje słowa. Chciałbym się podzielić kilkoma fragmentami, bo taki właśnie impuls powraca do mnie od kilku tygodni. Wybieram je na chybił trafił, bez żadnej określonej metodologii.

05.05.1995

Pascal: "Skoro człowiek stracił prawdziwą naturę, wszystko staje się jego naturą; tak samo, skoro prawdziwe dobro stracił, wszystko staje się jego dobrem"

"Jeśli się trapią w głębi, iż nie posiadają więcej światła, niech nie ukrywają tego: nie ma w tym wyznaniu nic hańbiącego; wstyd jest tylko nie mieć wstydu. Ostateczny to dowód słabości umysłu nie wiedzieć, jak nieszczęśliwy jest człowiek bez Boga".

"Od piekła lub nieba odgradza nas tylko życie, rzecz najkruchsza w świecie"

"Natura bowiem jest taka, iż wszędzie ukazuje straconego Boga i w człowieku, i poza człowiekiem, skażoną naturę"

Czasem, myślę sobie, Panie Boże, że tylko krzyk do Ciebie obejmuje mnie całego. Nieutulona otchłań ego tak może tylko posiadać samo siebie, imitować objęcie Twoich ramion. Jeśli już tylko krzykiem, tym wibrującym jękiem, poza jakąkolwiek materialną słyszalną częstotliwością umiem się modlić, to właśnie tak będę się modlił. Nie mam sił udawać, że jestem lepszy, cichszy, pogodniejszy...
Czasem mam wrażenie, że już wszystko mi odebrałeś, i pozostawiłeś tylko ten krzyk, udrękę niepewności między JEST a NIE JEST.
Serce człowieka jest rzeczą tak wielką, że aż straszną! Jeśli wierzy w Ciebie, jesteś dla niego Miłością, jeśli wielbi rzeczy, porzucając samo siebie - jesteś, Boże, dla niego nicością... Czy całe życie nie jest wewnętrznym pojedynkiem ludzkiego serca, abyś był bardziej Miłością, niż nicością? 
Serce nie potrafi Ciebie kochać jako nicości, potrafi natomiast iść przez nicość kochając. To właśnie jest definicja wiary wg św. Jana od Krzyża. Nada, nada, nada, nada... aby Chrystus był wszystkim.

Pascal: "Pożądliwość posługuje się Bogiem, a cieszy się światem; zasię miłość przeciwnie".

2 komentarze:

  1. podoba mi się określenie publikacji jako 'rodzaj wysublimowanego ekshibicjonizmu'

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo tak jest... niektórzy się obnażają, aby pokazać, że coś lub Ktoś większy tworzy lub degraduje ich istotę. Inni obnażają się, aby pokazać swą niemoc. Jeszcze inni, aby pokazać bunt wobec pustki, którą odczuwają. Wydaje mi się, że ludzie słowa, czy chcą, czy nie chcą; czy im się to podoba, czy nie uprawiają swoisty striptease metafizyczny, ale to coś więcej, niż potrzeba uwodzenia, czy przykuwania uwagi. Tak ludzie słowa poznają lepiej samych siebie :)

    OdpowiedzUsuń