bardzo lubię
science-fiction.
głównie
dlatego że jeszcze bardziej lubię głębiny. tj. kosmos właściwy.
katapulta wyobraźni .
katapulta wyobraźni .
wymyśleć star szip to podstawa. jego architektura
paliwo oraz gatunek przestrzeni który
będzie musiał pokonać. star szip musi mieć te elementy. inaczej nie poleci.
albo nie będzie mu się chciało. bo są też star
szipy AI [artificjal intelidżens].
pół-myślące
pół-niemyślące maszyny latające w międzygwiezdnym spejsie. ale one nas nie interesują. interesują nas prawdziwe
maszyny. prawdziwe star szipy. którym
się ani chce ani nie chce. bo tylko pasażerom pilotom technikom astronautom
może się chcieć albo nie chcieć.
a star szip odbiera te niuanse psychiki ludzkiej
jedynie przez drążek pilota. a nie sam z siebie.
szczypta dystansu
czasowo-przestrzennego a star szip nabiera rumieńców.
dystans –
jakby go nie definiować - powinien mieć naturę mętną. taka czasowa nieco metaforyczna zawiesina między
pragnieniami bohaterów [pasażerów star
szipa] a celami fizycznymi.
dystans niekoniecznie
musi mieć naturę fizyczną.
może mieć nawet
i metafizyczną.
pod-przestrzenną
nad-przestrzenną. ale za to nigdy para-przestrzenną. [przestrzeń to przestrzeń. swoisty brak czegoś by inne coś mogło ujawnić swoje istnienie. a najradośniej czyniącej to
przez ruch.
bo jak wiemy
- - u
nas - - istnienie się porusza. [ czy
to nie zdumiewające że człowiek to istota która zagarnia na własność cały
wszechświat którego ani nie rozumie ani nawet wzrokiem nie ogarnia prostym i
bezczelnym u nas? ot tak?]
istnienie cały czas się rusza. i do tego
wszędzie. i to jest właśnie przestrzeń.
nie można za bardzo igrać z czytelnikiem i
mówić mu że przestrzeń to tylko metafora pewnego akwenu zdarzeń. musi mieć
aspekt fizyczny. niewątpliwy aspekt fizyczny posiada na przykład nos pani z kiosku.
mgliste
zawiesiny muszą nieco świecić niczym strzępy gazowych orchidei po wybuchach
supernowych.
szybki.
wytrzymały. star szip.
ostatnio
modna jest substancja zwana włóknami z których to robi się star szip.
oczywiście w myślach.
kogo
obchodzi jakaś grawitacja?
pierwsze
drugie i trzecie prawo dynamiki w obliczu światów do których właśnie dociera nasz
star szip zwyczajnie bledną?
oto
przykład.
star szip przypominający rzadko
dziurkowany durszlak w swym funkcjonowaniu okazał się bardziej durszlakiem niż star szipem.
pokonywanie
dystansu wielu setek milionów lat świetlnych w kilka minut polegało na
zasysaniu przez zestaw mini-blek-hols
niskogatunkowych przestrzeni i odcedzaniu ich niczym wodę od wysoko
gatunkowych przestrzennie rurek których to osobliwe końcówki łączy się w punktowy horyzont zdarzeń w zasadzie będący
celem podróży. problem polegał na przeciśnięciu przez ten durszlak ciała biologiczno-świadomej
istoty. właściwie zostawały po niej nienaturalnie rozciągnięte w czasie i
przestrzeni nano-nitki z których to żadna maszyna nie potrafiła od nowa ulepić Kowalskiego. po każdej takiej podróży międzygwiezdni podróżnicy nie
wiedzieli w jakich tym razem ciałach się obudzą. niektórzy z nich woleliby już
raczej spać wiecznym snem niż zobaczyć się w lustrze po transformacji.
dzisiaj rano
zobaczyłem twarz w lustrze.
i pomyślałem że star szip typu durszlak obleciał pół kosmosu i wypluł mnie rurkami w zupełnie nowej postaci. choć miejsce i twarz wydają się być identyczne z tymi z soboty.
zobaczyłem twarz w lustrze.
i pomyślałem że star szip typu durszlak obleciał pół kosmosu i wypluł mnie rurkami w zupełnie nowej postaci. choć miejsce i twarz wydają się być identyczne z tymi z soboty.
czy jest
nazwa choroby na coś takiego?
Twoje synapsy z jakiegoś powodu (czy to błogosławieństwo czy przekleństwo można dywagować w nieskończoność) bywają zalewane nadmiarem cząsteczek neurotransmisyjnych i innych substancji neurochemicznych. Poza tym wszystko z Tobą OK ;D
OdpowiedzUsuń"inne substancje neurochemiczne" brzmią szczególnie intrygująco. nie miałem pojęcia że mój mózg jest siedliskiem takowych. niniejszym dziękuję za trafną diagnozę :)
OdpowiedzUsuń