wtorek, 1 maja 2012




Zakończyłem wspinaczkę - zakończyłem korektę swej debiutanckiej powieści. To uczucie, które nie da się opisać. Tylko ten, kto długo walczył i pokonał samego siebie będzie wiedział, o czym mówię. 
I jeszcze jedno: gdyby nie łaska Boża, nie byłoby tej książki nawet w tej, przed-redakcyjnej wersji, którą już jutro wydrukuję w kilku egzemplarzach i dam wybranym wydawnictwom oraz najbliższym przyjaciołom. Nie byłoby, bo własnymi siłami nie można pokonać własnych i obcych sił.
Pozdrawiam wszystkich alpinistów słowa!
Szacun!
Kieliszek wina Anzelman za tych co na morzu i za tych, co przy piórze (czyt.klawiaturze).
Pozdrowienia ze skalnej półki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz