piątek, 30 listopada 2012

Dyskretny urok mojego osiedla

To osiedle, na którym mieszkam to miejsce magiczne. Np. w samym jego centrum jest dżungla badyli, kniei i traw, ze spokojem można by tu zrealizować każdego rodzaju scenę batalistyczną z niejednej epoki. Marzy mi się film, gdzie akcja osadzona byłaby właśnie w tej osiedlowej dżungli. Byłby to post-apokaliptyczny thriller, bardzo mroczny pojedynek snajperski z karabinami z II Wojny Światowej. 

Inny film, który chciałbym zrealizować w tych kniejach to średniowieczna saga o dwóch rodach rycerskich. Nie wiem, co by było ma początku i w środku, ale na końcu byłby pojedynek rycerzy na miecze, jeden z nich byłby szlachetny, a drugi zły. Film zakończyłby się nierozstrzygniętym pojedynkiem. Z całą pewnością publiczność zlinczowałaby mnie za taki reżyserski psikus, ale ja bym to wyjaśnił chęcią stworzenia cyklicznej epopei na miarę Gwiezdnych Wojen.



Na razie posiadając bardzo ograniczony budżet zrealizowałem 'filmik' (to ciekawe, ale jak się powie 'filmik' zamiast 'film', to ewentualna krytyka staje się o niebo łagodniejsza) pt: "Dyskretny urok mojego osiedla"... 

Długo się wahałem, czy nie usunąć drastycznych scen tańczących, młodych glizd w kałuży obok chińskiego marketu, ale koniec końców podjąłem to ryzyko.

6 komentarzy:

  1. Czuć pewną rękę filmowca ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To właściwie taki żart z samego siebie, jako mieszkańca swego osiedla i jako filmowca. W pierwotnym zamyśle chciałem zrobić coś super metafizycznego, poetyckiego i każdego innego "ego"... ale montując to i pisząc muzykę na smyczki samo wszystko ułożyło się jakoś tak krzywo, i nie "głęboko" :) Więc przestałem z tym walczyć i wyszło takie dziwo: anie nie śmieszne, anie nie refleksyjne, anie nie głębokie... i cóż ja pocznę?

      Usuń
    2. Wiesz Marku, to bardzo fajne, co Ci wyszło. Własnie dlatego, że nie jest żadnym wypracowanym -ego. Za to z przymrużeniem oka o podkręconych zalotnie rzęsach, z polotem, a przecież na bazie czegoś pospolitego, codziennego. Krzywo i nie głęboko? Kiedyś długo przyglądałam się odbiciu jakiegoś nieciekawego budynku w kałuży, na nierównej glebie. Zupełnie nie pojmuję, dlaczego akurat to odbicie tak dobrze zapamiętałam.
      Podobają mi się takie "samotworzące się" smaczki w oczywistej, znanej rzeczywistości, więc lepiej nic nie poczynaj. ;D

      Usuń
  2. Bardzo dyskretny ten urok :D świetne napisy końcowe! żartobliwie ujęta codzienność. Glizdy tańczące w kałuży obok chińskiego marketu są zdecydowanie gwoździem programu, dobrze, że ich nie usunąłeś. Kruk zagrał życiową rolę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A już się bałem, że nikt nie doceni napisów końcowych :) Dziękuję Ci za to! Co gorsze... mam pomysły na kolejne filmiki, i aż się boję :)

      Usuń