poniedziałek, 13 lutego 2012

skupiając się

Mam do napisania ostatnią scenę. Po roku zmagań, pojedynków z samym sobą we mgle bez sekundantów i bez wszelkich reguł honorowej walki, a także bez przestrzegania konwencji genewskiej.. 

Konwencja genewska z 22 sierpnia 1864 roku

  • personel sanitarny jest neutralny w konflikcie, nie może być atakowany i nie bierze udziału w walkach
  • cywile, którzy pomagają rannym i chorym żołnierzom powinni być szanowani, nie można ich atakować
  • ranni w wyniku konfliktu powinni być traktowani jednakowo bez względu na ich narodowość
  • powołano znak czerwonego krzyża, którym podczas konfliktu oznaczane są formacje medyczne i ich personel

dotarłem do około 479 strony, bułka z masłem, ostatnia scena, która kończy ważniejsze wątki pierwszej części (bo nie wiem, czym wspomniałem, ale to trylogia)i równocześnie jest pięknym otwarciem na kolejne 1000 stron (albo i więcej)... da sie zrobić, bendzie pan zadofolony!

a teraz najlepsze:
niby mam początek (mówimy ciągle o ostatniej scenie), dalej niby wiem, co mam napisać, wątki główne znajdują rozwiązanie, jest też otwarcie do dalszego snucia opowieści, ale niestety trąba bąba jak mawiał Gombrowicz zapadam nagle na "ogólną niemożność".. i trąba bąba nici z pisania

w ogóle gdy skupiam się na pisaniu [nie mylić z pisaniem  faktycznym = stukanie palców w klawiaturę, z którego to, nikt nie wie do końca jak, wychodzi ciąg słów zwanych zdaniami, które to z kolei układają się w literacko atrakcyjną i merytorycznie w miarę logiczną i spójną całość] to mój mózg wyłącza wszystkie inne funkcje jak np. czytanie, rozmowy, spotkania, kino, książka, praca, montaż, pisanie muzyki, miłe odnoszenie się do najbliższych, niezobowiązująca rozmowa z sąsiadem z 12-stego piętra w windzie - a zostawia jedynie funkcje podtrzymujące życie biologiczne i to też nie w pełni i nie wszystkie.. bo np. spanie znacznie ogranicza do jakichś 15 minut na dobę, rodzaj nerwowych wyładowań w mózgu przy równocześnie przymkniętych powiekach, na pociechę zostaje jedzenie, picie i wypróżnianie się

ostatecznie czuję się nieco oszukany [hm!sic!phi!] gdyż skupiając się na pisaniu nie tylko, że nie mogę pisać bo dopada mnie "ogólna niemożność" to na dodatek wszystkie małe uroki życia powyżej biologicznego horyzontu są mi brutalnie odbierane w bardzo prosty i skuteczny sposób - a mianowicie, tracą swój niewątpliwy urok...

i bądź tu pisarzem...
właściwie nie będąc nim, gdyż będąc pisarzem przed debiutem się nim nie jest [jakbyś nie wiedział]


P.S.
[jakbyś nie widział]
niektórzy nawet po debiucie nie zaczynają nim być

3 komentarze:

  1. :) Powodzenia! No i obmyślaj akcję promocyjną, żebym miała szansę o książce się dowiedzieć:)

    A.

    OdpowiedzUsuń
  2. jeżeli samo nie wyrywa się z ciebie
    na przekór wszystkiemu,
    nie rób tego.
    póki nie wyłania się nieproszone z twojego
    serca, umysłu, ust
    i bebechów
    nie rób tego.
    jeżeli musisz godzinami
    wgapiać się w monitor
    albo garbić nad
    maszyną do pisania,
    szukając słów,
    nie rób tego.
    jeżeli robisz to dla forsy albo
    sławy,
    nie rób tego
    jeżeli robisz to, bo chce ci się
    kobiet w łóżku,
    nie rób tego.
    jeżeli musisz wysiadywać,
    przepisując wciąż od nowa,
    nie rób tego
    jeżeli sama myśl, że masz to zrobić,
    jest mordęgą,
    nie rób tego
    jeżeli usiłujesz pisać jak ktoś
    inny,
    odpuść sobie.

    jeżeli musisz czekać, aż z ciebie
    wybuchnie
    czekaj cierpliwie.
    jeżeli w końcu jednak nie wybucha,
    rób co innego.
    jeżeli najpierw musisz przeczytać to żonie,
    swojej dziewczynie albo chłopakowi,
    rodzicom czy komukolwiek,
    nie jesteś gotów.
    nie bądź jak tylu innych pisarzy,
    nie bądź jak tyle tysięcy
    pisarzy-samozwańców,
    nie bądź drętwy, nudny i
    zżerany samo-
    uwielbieniem.
    biblioteki całego świata ziewały,
    ziewały, aż
    usnęły
    nad takimi jak ty.
    nie dokładaj się do tego
    chyba że samo wyrywa ci się
    z duszy rakietą,
    chyba że dalszy bezruch
    kazałby ci oszaleć,
    zabić siebie lub kogoś,
    nie rób tego.
    chyba że słońce w tobie
    pali ci bebechy,
    nie rób tego.


    kiedy naprawdę przyjdzie pora
    i jeśli zostałeś wybrany,
    zrobi się
    samo i odtąd już będzie się robiło
    póki nie skonasz ty albo ono w
    tobie.


    innej drogi nie ma.


    i nigdy nie było.





    Charles Bukowski
    "znaczy chcesz być pisarzem?"

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozdrowienia dla pana Charles Bukowskiego. Z całym szacunkiem do pana Charles Bukowskiego... nawet taki autorytet, jak św. Jan od Krzyża wybitny pisarz, poeta i mistyk pytany o to, czy pisząc swoje płomienne poezje zawsze (mówiąc językiem pana Charles Bukowskiego) "jest w rakiecie" odpowiadał, że różnie z tym jest - czasami przymus tworzenia, siła natchnienia wyrzuca piszącego daleko ponad czysto ludzie możliwości kreacji, i wtedy rzeczywiście powstają najgenialniejsze ustępy tekstów na tej planecie, ale mówił też, że częściej jest jednak tak, że ten sam przymus tworzenia każe ci biegać wokół planety w skorupie żółwia i nie pofruniesz jak rakieta w odmęty niebiańskich podszeptów i całych, gotowych akapitów... oczywiście trochę sparafrazowałem słowa świętego, który wypowiedział tę myśl w XVII w do sióstr Karmelitanek Bosych zupełnie innym językiem oraz innymi metaforami; ktoś bardziej wnikliwy niech sobie poszuka, jak dokładnie im odpowiedział, ja tutaj oddaję jedynie sens ogólny; czasem pisanie to po prostu walka, trzeba mieć odwagę stawić czoła samemu sobie, swojej marności, niewystarczalności... czasem to doświadczenie jest o wiele bardziej cenniejsze, niż "latanie rakietą" z "bebchami na wierzchu"... prawdziwy pisarz doświadczyć musi wszystkich stanów, wtedy staje się wiarygodny, bo reprezentuje obiektywność ludzkiej natury, jej oporu, oporu materii i słowa... gdyby nie upór Franza Kafki, albo Murakamiego, lub też Bułchakowa, który przechodził straszliwe twórcze kryzysy nie mielibyśmy wspaniałej literatury współczesnej. Nie wspomnę już o Janie od Krzyża, jesli ktoś ziewa nad jego wierszami lub innymi dziełami, to bynajmniej nie świadczy to o wartości tych pism.

    Skądinąd dziękuję za komentarz w postaci słów pana Charles Bukowskiego, w niektórych przypadkach ma nawet rację. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń