piątek, 31 stycznia 2014

Niebiańska wersja cheeseburgerów

Nie ma większego szczęścia niż “doświadczać” Bożego Błogosławieństwa. Doświadczać napisałem w cudzysłowie, bo nie wiem, jakich użyć słów, by wyrazić tę rzeczywistość… na sobie, w sobie i obok siebie, poza sobą i wszędzie...

Wszystkie małe radości, uniesienia i zachwyty o tyle mają sens o ile ustępują pierwszeństwa właśnie tej największej i najważniejszej Radości, jaką jest Boże Błogosławieństwo.
Kiedyś w McDonaldzie usiadłem do swej tacy z “czisami”, frytkami i małą kawą. Odruchowo wyciągnąłem rękę do znaku krzyża (to u mnie jest już zwyczajem, przed każdym posiłkiem robię znak krzyża i już), ale wtedy poczułem na sobie wzrok kilku młodych osób siedzących naprzeciwko parę metrów ode mnie. Moja dłoń niespodziewanie zawisła w powietrzu. Nie wiem, jaki to był wzrok, pełen politowania, pogardy czy może zimnej obojętności, nie spojrzałem w ich stronę, żeby to sprawdzić.
I wtedy powiedziałem w duchu: “ Boże, Ty jesteś moim błogosławieństwem, nie przekleństwem”. I po tym najkrótszym wyznaniu wiary, bez najmniejszego przymusu zrobiłem znak krzyża.

Te cheeseburgery, frytki i kawa smakowały mi wtedy jak nigdy wcześniej, i jak nigdy potem. Tak jakbym jadł ich niebiańską wersję...

wtorek, 21 stycznia 2014

nieboskłony

może byłbym bardziej              lśniący                                  księżycu                             gdybyś
we mnie                                    pył                                        znikający                            rozświetlił
który                                          opada                                   srebrną powieką w            ziemię       
jestem                                       w promieniach słońca jak    niewidzące zwierciadło     zanurzyłbym się
głębiej niż                                 deszcz                                  ślepych gwiazd                  w noc jak w       
ciemny blask                             klejnotów                             oślepiających                     świt
wschodzącego cienia               zasypiam                              bez źrenic                          nieboskłonów